Pewnie często zastanawiacie się co będzie kiedy dopadnie Was chłód na wyprawie na której śpimy “na dziko” – w namiotach. Oczywiście jest masa przeróżnych sposobów na komfortowe spędzenie nocy. Webasto jest chyba najlepszym z nich – opiszę kilka sposobów jego montażu innym razem, świetnie działa też dobry śpiwór lub wełniana, gruba derka.
Dzisiaj chciałbym się skupić na urządzeniu, które miałem przyjemność testować na wyprawie do Rumunii, zakończonej kilka dni temu. Chodzi mianowicie o koc grzewczy firmy Waeco – model MagicComfort MH25B.
Koc wygląda jak… koc, tyle, że z kablem i wtyczką podłączaną do 12V gniazda zapalniczki. W dotyku całkiem miły, może trochę mały – ale podobno są większe modele.
Testowałem go 2 noce – kiedy spaliśmy dość wysoko w górach i wrześniowe noce na tej wysokości jakoś nas nie rozpieszczały. Koc grzewczy podłącza się do gniazda zapalniczki – kabelek jest dość długi, więc dosięgał do namiotu dachowego. Pierwszej nocy położyłem koc na materacu namiotu, przykryłem prześcieradłem i spałem w śpiworze na takiej “kanapce”. Efekt był bardzo dobry – ani przez chwilę nie mogłem powiedzieć, że było mi zimno, chociaż na dworze temperatura spadła do 3 stopni. Kolejnej nocy spróbowałem inaczej – spanie bezpośrednio na kocu – pod rozpiętym śpiworem, naciągniętym jak kołdra. Było cieplej, ale też nie była to ta sama noc – więc może mniejszy wiatr albo inna wilgotność, trudno powiedzieć.
Koc pobiera 20 lub 45W – moc wybiera się przełącznikiem na wtyczce. Daje przyjemne ciepło, którego nie ma wcale aż tak dużo – jednak różnica jest ogromna. Akumulator powinien wytrzymać taki pobór mocy – to ok 30 Ah przez 8 godzin pracy. Cena detaliczna podobno oscyluje w okolicach 300 zł. Trudno mi ocenić trwałość koca grzewczego, ale znając produkty Waeco – powinna być bez zastrzeżeń. Moim zdaniem: rewelacja.