Przygodę z off-roadem najlepiej zacząć od uczestnictwa w zlocie off-roadowym. Najlepiej z nami.
To taki “product placement” 😉 popularne ostatnio sformułowanie, ale na poważnie:
Nie zaczynajcie od kupna auta, a jeśli już je macie – nie przerabiajcie go do razu na “potwora”.
Duży lift, wielkie koła i masa niepotrzebnych przeróbek zwykle nie są wskazane do zbudowania dobrej wyprawówki. Na zlocie porozmawiacie z właścicielami różnych marek, przedstawią wam swoje za i przeciw, będziecie mogli pooglądać zarówno samochody, wyposażenie, ale też filmy z wypraw. Będzie łatwiej będzie rozwiać wątpliwości, stworzyć plan, co kupić, jak zmodyfikować.
Off-roadowa brać, to tacy ludzie, którzy potrafią o swojej pasji rozmawiać do znudzenia, a zabawa przy okazji zlotów zwykle przednia.
Jaki kupić samochód?
Temat rzeka. Zanim kupicie auto, trzeba sobie odpowiedzieć na jedno (ale to zaj… ważne) pytanie:
Co chcecie z tym samochodem robić?
Jeżeli ma to być auto do off-roadu i na co dzień, to może bardziej coś Suvowatego? Jeżeli tylko do wypraw to coś niekoniecznie pancernego, za to z oszczędniejszym silnikiem? Jeśli chcecie samochodu do przepraw, to może nic seryjnego, tylko zbudować samemu? Opcji jest pewnie tyle, ile off-roaderów.
My jeździmy Nissanami Patrolami bo:
- są stosunkowo tanie w utrzymaniu (poza spalaniem),
- części są dostępne i niedrogie,
- samochody te świetnie radzą sobie nawet w ciężkim terenie,
- potrafimy je naprawiać (to akurat z czasem samo przyszło, za to gdyby trzeba było zmieniać auto, pewnie znowu byłby Patrol, głównie z tego powodu),
- mechanicy znają się na nich nie tylko w Europie, ale również Azji i Afryce,
- są wygodne i trwałe.
Do takiego off-radu (wyprawy wszelakie, również ciężkie jak Workuta, Murmańsk) nadają się jeszcze oczywiście:
- Toyoty HDJ 80, 100, 105, 120, 150, 200,
- Toyoty HZJ,
- Land Rovery Defender, Discovery,
- Mercedesy G,
- Nissany Terrano,
- Fordy Rangery,
- Jeepy,
- Suzuki Jimny
Wiele z nich niespecjalnie nadaje się do jeżdżenia codziennie do pracy. Jeśli auto ma być na co dzień i na wyprawy (raczej lżejsze w stylu naszej Czarnogóry, Rumunii, Maroka czy Albanii):
- Land Rover Discovery,
- Toyoty HDJ 100, 120, 150, 200,
- Range Rover,
- Nissan Pathfinder,
- Suzuki Vitara
- Jeep Grand Cherokee
- Jeep Wrangler, Rubicon
Osobny temat to jeszcze auta, które możecie kupić na firmę
- Toyota Hilux,
- Nissan Navara,
- Ford Ranger,
- Toyota Tundra – prawdziwy potwór 🙂
Uprzedzając pytania: To nie jest kompletna lista, ani nie upieram się, że to jedyne słuszne wybory – po prostu takie tam luźne sugestie oparte na mojej subiektywnej ocenie.
Co potem?
Do kupionego samochodu musicie kupić opony, to jest podstawa off-roadu. Niestety jazda w terenie na oponach szosowych zwykle kończy się flakiem, o braku trakcji nie wspominając. Na początek kupcie opony AT, niekoniecznie większe niż fabryczne, a jeśli już to niewiele większe. I to na początek powinna być jedyna przeróbka auta. Nie uwierzycie ile naszych klientów jedzie na pierwszą wyprawę gotowym “potworem” w którego przygotowanie włożyli więcej niż kosztował – potem żałują. Ciężkie auto to dużo problemów i to nie tylko w terenie. Przejedźcie takim czymś przez Austrię, czy Szwajcarię
Następnym krokiem jest wyposażenie biwakowe – w końcu chcecie jechać na wyprawę prawda? Poczytajcie tutaj: >>sprzęt i przygotowanie<<
I to wszystko na początek. Nie zaczynajcie przygody z off-roadem od stalowych zderzaków, liftów po x cali, kół jak największych itd, itp. Najpierw podstawy, a potem w teren – oglądajcie jak inni zrobili auta, słuchajcie uwag, oceniajcie sami co jeszcze trzeba zmienić. Oczywiście musicie wiedzieć, że koniec przygotowań nie nastąpi nigdy. Zawsze będzie coś do przerobienia, poprawienia, dokupienia, ale o to przecież chodzi. W razie pytań piszcie na maila lub w komentarzach.
Jeden z naszych Patroli zrobiony “na ciężarowo” – waga 4,1 tony, stalowe zderzaki, osłony, lift 4 cale, koła 35 cali
Ostatnio budowane auto. Waga 3,2 tony, oryginalne zderzaki, koła 33 cale, lift 2 cale. Wszystkie trasy da się przejechać jak tym wyżej- czasem trzeba trochę więcej “pogłówkować”.